poniedziałek, 19 stycznia 2015

BIG COME BACK!!!!

Kochani! 
Jak człowiek się hajta bądź chajta (która forma poprawna...yyyy???) to może się tak zdarzyć, że mąż potem zrobi BACH! i zapłodni żonę, no i potem taka żona (BIDULKA jedna!) w pierwszym trymestrze ciąży na jedzenie patrzeć nie może... zapach (wtenczas, raczej jego smród) przyprawia ją o mdłości... lodówki to przy niej otwierać nie wolno, gdyż węch ma lepszy od psa myśliwskiego... mizernieje, chudnie, bo pod sercem zagnieżdża się Cudowny Mały Pasożyt;-) A mąż? A mąż żywi się wtenczas kebabami od Turka, bądź pizzą pseudo włoską (na początku nie ukrywa z tegoż powodu radości, potem jednak zaczyna przebąkiwać, iż marzą mu się zraziki drobiowe i ziemniaczki...no nawet to, że suróweczką nie pogardzi...)
Kochani! A no taka żona i taki mąż maja już ten etap za sobą!!!!Juuupiii!!! Znów mogę gotować i to bez odruchów wymiotnych, więc jest git!!! Apetyt wraca, więc jest podwójny git!!! No i jesteśmy prze-szczęśliwi z zaistniałej sytuacji, więc jest git x 1000!!! Czekamy na naszą drugą córeczkę;-) 
Zatem ogłaszam wszem i wobec BIG COME BACK!!! Restauracyjka Literacka znów zaserwuje coś pysznego, zarówno dla żołądka jak i umysłu. Już pracuję nad ostatnią częścią "Teściowej", no i już jutro zaserwuję Wam przepis na meeeegaaa, suuupeeer, pyyyyszzzneeee faszerowane ziemniaczki, to taki mój hit imprezowy;-)

No to tyle tłumaczeń...dzięki, że byliście cierpliwi, no i dzięki, że byliście niecierpliwi;-) Otrzymałam całkiem sporo esemesów i wiadomości od Was (z czego baaardzo się cieszę), iż mam (delikatnie pisząc) ruszyć moje wielkie cztery litery i zabrać się z powrotem do pichcenia i pisania;-) Zatem kochani ruszam!!! No!!! No to do jutra!;-)

1 komentarz: